Zmarła Magdalena Abakanowicz

Strona główna » Aktualności Dodano: 2017-05-15

/Tłumaczenie z języka litewskiego/

Gintaras Karosas

Szlachecka artystka, od której zaczynają się książki o sztuce nowoczesnej.


21 kwietnia br. utraciliśmy jedną z najsłynniejszych twórczyń sztuki nowoczesnej – zagasło życie polskiej artystki Magdaleny Abakanowicz (ur. w 1930 r. w Falentach, zmarła w 2017 r. w Warszawie). Odeszła niezwykle utalentowana osobowość, której życie twórcze trwało przez kilka dziesięcioleci, postać, która pod wieloma względami była wyjątkowa i nieprzystająca do okresu, w jakim przyszło jej żyć. Rzeźbiarka i artystka tkaninowa, której niezwykły talent został zauważony przez elity artystyczne - mimo że powojenna Polska należała do totalitarnego komunistycznego bloku, a ona, przełamując granice, swobodnie tworzyła i już po krótkim czasie doczekała się uznania na całym świecie. Magdalena Abakanowicz była ponadto jedną z najsłynniejszych artystek kobiet na świecie.
Czas zaciera ślady wydarzeń w pamięci, ale też zamazuje wspomnienia. Autor tych słów podczas tworzenia podwileńskiego Muzeum Parku Europy utrzymywał dość częsty kontakt ze znaną Polką, dlatego chciałby, jeśli Czytelnicy pozwolą, podzielić się kilkoma wspomnieniami. Nasza przyjazna współpraca podczas tworzenia w Parku Europy dwóch niezwykłych dzieł M. Abakanowicz trwała, z przerwami, nawet kilkanaście lat.
Wizja muzeum, do której dążyłem od samych początków Parku Europy w końcu lat 80. XX wieku, - utworzenie w podwileńskim bagnistym lesie muzeum sztuki nowoczesnej, w którym byłyby eksponowane prace artystów światowej sławy - była powodem, dla którego zaprosiłem M. Abakanowicz do udziału w przedsięwzięciu. Swoją wizję tworzonego nowego muzeum pod gołym niebem przelałem na papier i za jakiś czas faxem nadeszła odpowiedź od polskiej artystki, w której zapewniła ona, że jest zainteresowana projektem i chciałaby odwiedzić Park Europy.
M. Abakanowicz spotkałem na wileńskim lotnisku w roku 1997. Wydawało się wówczas, że artystka o światowej sławie, ubrana w zwykły strój sportowy w kolorze ciemnym, jedzie nie wiadomo dokąd i nie wiadomo czego by się mogła spodziewać w kraju, który był jeszcze krócej uwiązany i przez długie dziesięciolecia zmuszany do służby systemowi sowieckiemu. Wręczyłem artystce kwiat – zmieszała się i poprosiła, bym więcej tego nie czynił.
Już wcześniej w ogólnym zarysie omówiliśmy projekt dzieła sztuki, które miało powstać w Parku Europy. Pierwotna wizja zakładała, że w parku ma stanąć kilka, o ile dobrze pamiętam – 4 czy 5 – głazów w formie abakanów wkomponowanych w środowisko przyrodnicze muzeum. Wybrałem kilka miejsc, gdzie by przyszłe dzieło pasowało najbardziej. M. Abakanowicz postawiła na miejsce najbardziej oddalone spośród tych, które zaproponowałem – bagniste wzniesienie z wytryskającymi źródłami głębokimi na około pół metra.
Po raz kolejny artystka przybyła do Parku Europy już nie sama, a w towarzystwie amerykańskiego krytyka sztuki Michaela Brensona specjalizującego się w temacie najsłynniejszych dzieł sztuki nowoczesnej. To wtedy zaczęły się pierwsze prace nad tworzeniem dzieła „Przestrzeń nieznanego rozwoju“ – ze studia rzeźbiarza Lionginasa Virbickasa z wileńskiej dzielnicy Jerozolima dostarczono ogromne głazy, które, zgodnie z wizją M. Abakanowicz, miały symbolizować przyrodę.
Wpływ na zmianę zamysłu artystki miały rozmiary Parku Europy – praca z kilku form rozrosła się do ponad dwudziestu. Życzeniem M. Abakanowicz było, by sztuczne formy - coś, jak to określała, wyrastającego ze świadomości człowieka, ale też podświadomości ludzkiej, były jak najbardziej zbliżone do naturalnego kamienia wapiennego. Jako wzór przytoczyła swoją pracę zainstalowaną w Muzeum Izraela w Jerozolimie. Wykonanie zamysłu nie było łatwe z punktu widzenia technicznego, wymagało to odkrycia technologii, która by nadała powierzchni betonu monolitycznego wygląd kamienia ciosanego przy jednoczesnym zachowaniu twardości betonu. Eksperymentowaliśmy wspomagani nie przez budowlanych, tylko bezrobotnych, którzy nie bali się podejmowania działań nietypowych. Prace trwały niemalże rok. Pewnego razu M. Abakanowicz przybyła do Parku Europy późną jesienią, kiedy wystąpiły pierwsze opady śniegu – i nagle poprosiła o szybki zakup biletu powrotnego do Warszawy, bowiem wygląd dzieła osadzonego w scenerii ośnieżonej nie wpisywał się w jej widzenie obiektu.
Obrane miejsce było bagniste, dlatego trzeba nawet było zbudować drogę, by na ten teren mogły wjechać krany (największe betonowe abakany ważą nawet do kilkunastu ton) i ciężarówki z piaskiem i tłuczniem. Gdy dzieło już było gotowe, infrastruktura, stworzona w trakcie jego powstawania, została zasypana ziemią, by nie został zaburzony naturalny wygląd tego miejsca.
Wreszcie nadeszła wzruszająca chwila, którą zapamiętam na długo. Starym mikrobusem Ford Transit, który wówczas prowadziłem z uwagi na konieczność dowożenia do parku artystów pomagających w tworzeniu dzieła, dotarliśmy wraz z M. Abakanowicz z lotniska do abakanów o kształcie jaja. Magdalena długo milczała, podeszła bliżej, dotknęła i rzekła: „Uczyniliście więcej, niż się spodziewałam. Niesamowite. Kształty pozostaną, nieco zmodyfikuję jedynie sam układ”. Pierwotna wizja zakładała chaotyczny rozkład obiektów o kształcie jajka – podobnie jak w przypadku większości prac tkaninowych czy rzeźbiarskich artystki.
Po wykonaniu rzeźby kontakt się bynajmniej nie urwał. Korespondowaliśmy, na prośbę artystki wysyłaliśmy jej zdjęcia dzieła; notabene spodobała się jej widokówka przedstawiająca dzieło w scenerii zimowej – poprosiła o więcej takich fotografii, by mogła je wysłać wraz z życzeniami noworocznymi do przyjaciół i muzeów.
Zupełnie odmiennym dziełem sztuki M. Abakanowicz jest „Czarodziej”, który powstał w Parku Europy w 2009 roku, 12 lat po pierwszej jej wizycie. W okresie powstawania tego dzieła niejednokrotnie odwiedziłem dom i pracownię artystki w Warszawie, intensywnie komunikowaliśmy, dyskutowaliśmy, nawet negocjowaliśmy. Gdy nadarzyła się okazja, zaproponowaliśmy M. Abakanowicz, by stworzyła w Parku Europy kolejne dzieło. Początkowo myśleliśmy o rzeźbie w kształcie ptaka ze stali nierdzewnej, ale z czasem postawiliśmy, nie ukrywam, że m.in. na moje życzenie, na pracę z bardziej widocznym piętnem odciśniętym przez samą artystkę. W narodzinach rzeźb z brązu bezpośrednio uczestniczyła sama twórczyni, która własnoręcznie kształtowała tkaninowe łuki, na wzór których odlewano obiekty z brązu.
Artystka mieszkała w Warszawie, przy spokojnej ul. Brzozowej 1, w prestiżowej dzielnicy. Tutaj, jak opowiadała, marzyła kiedyś stworzyć park z rzeźbami, jednakże w żaden sposób nie mogła pokonać przeszkód biurokratycznych. Jedną z przyczyn wyjątkowej uwagi, jaką artystka kierowała w stronę Litwy, było, tak przynajmniej uważam, to, że Park Europy postrzegała jako swoje niespełnione marzenie. Nieraz podczas rozmów napomknęła, że Litwini są mądrzejsi niż Polacy, którzy nie chcą muzeum na wzór Parku Europy. Pamiętam, że wrażenie na niej wywarło Wilno, które wówczas nie było jeszcze obstawione drapaczami chmur, a po dekadzie, kiedy znów odwiedziła miasto, to, co zobaczyła, bardzo ją zasmuciło – ubolewała, że wygląd miasta charakteryzujący się niezwykle przyjazną wielkością został drastycznie zniekształcony. Powiedziała wtedy, że zawsze myślała, że Litwini są jednak rozsądniejsi.
Utrzymywaliśmy ścisły kontakt, nieraz do wzajemnego zrozumienia nie potrzebowaliśmy nawet słów, być może podobnie myśleliśmy, a to łączy. Na długo zapamiętam wypowiedzianą przez M. Abakanowicz myśl o tym, jak ważna jest determinacja. Pewnego razu podczas dyskusji o przestrzeniach artystycznych M. Abakanowicz zdradziła, że wciąż myśli o tym, co jest tą siłą sprawczą, która by pozwoliła na stworzenie w postsowieckiej Polsce placówek na wzór Parku Europy. Odpowiedzi udzieliła sama: powiedziała, że, jak się jej wydaje, tym czymś jest determinacja, stan, kiedy jesteś ograniczony lokalizacją pozamiejską, częściowo nierozpoznawalnością swojego kraju, i całą energię możesz skierować na urzeczywistnienie swojej wizji. Jednocześnie, zdeterminowany przez środowisko, otaczających ludzi i okoliczności, musisz wziąć odpowiedzialność za wynik – nie czekając, aż ktoś pomoże, podsunie rozwiązanie czy wykona pracę. Determinacja przestrzenna doskonali i umacnia.
M. Abakanowicz była osobą niezwykle skupioną i ukierunkowaną, nie marnowała czasu. Nie odwiedzała wystaw innych artystów, cały czas tworzyła. Jej mąż dobrze ją rozumiał i pomagał utalentowanej żonie: rozstrzygał kwestie dotyczące aspektów techniczno-inżynieryjnych zainstalowania jej prac.
Magdalena Abakanowicz wywodzi się z rodziny arystokratów, której historia zasługuje na osobny opis. Podczas jej ostatniej wizyty w Parku Europy, już w drodze na lotnisko, zdjęła swój szlachecki pierścionek z wygrawerowanym herbem Abdank i powiedziała, że to jest jedyna pamiątka, jaka jej pozostała z rodzinnych relikwii. Na zawsze zostaną w mojej pamięci nasze rozmowy o rodach Gasztołdów, Sapiehów i Jagiellonów z Litwy, które swoim potencjałem intelektualnym ubogaciły również Państwo Polskie.
Nazywaliśmy Magdalenę ambasadorką Parku Europy na całym świecie. Tak właśnie było. Pewna amerykańska artystka opowiedziała mi kiedyś o wydarzeniu, które miało miejsce podczas otwarcia wystawy M. Abakanowicz w jednym z nowojorskich muzeów. M. Abakanowicz była zmęczona, z nikim nie rozmawiała, mimo to ta artystka odważyła się, podeszła do niej i przypomniała o jej pracy twórczej w Parku Europy. M. Abakanowicz jej jedynej odpowiedziała, że jest to rzeczywiście okazałe przedsięwzięcie.
Teraz, kiedy tej wybitnej postaci już z nami nie ma, pozostaje żałować, że, zajęci pracą, wspólnie nie zdziałaliśmy więcej. Artystka, będąc już w podeszłym wieku, wyraziła życzenie, byśmy ją zaprosili do Parku Europy na dłużej, rozmawialiśmy o możliwości eksponowania jej licznych prac na głównej łące na terenie Parku Europy, o sprezentowaniu dzieła, które stanowiłoby kontynuację pracy „Przestrzeń nieznanego rozwoju“. Niestety wszystko to tak i pozostało jedynie w planach.
Zawsze będę ciepło wspominał Magdalenę Abakanowicz – przypominać mi o niej będą również wieloplanowe cudowne dzieła sztuki. Jest to najlepszy pomnik, jaki możemy postawić Twórcy. M. Abakanowicz była wyjątkowa już od urodzenia, bowiem pierwsze litery jej nazwiska „aba” nadają jej przywilej pierwszeństwa występowania w książkach o sztuce nowoczesnej. Niezniszczalny jest również wynik dobrej i owocnej współpracy kulturalnej Litwy i Polski – corocznie prace M. Abakanowicz w Parku Europy podziwia kilkadziesiąt tysięcy miłośników sztuki z całego świata.
Autor artykułu jest niepartyjnym radnym samorządu rejonu wileńskiego, starostą frakcji mieszanej „Razem na rzecz postępu w rejonie wileńskim”, rzeźbiarzem, założycielem Muzeum Parku Europy i Muzeum w Lubowie, członkiem Królewskiego Związku Szlachty Litewskiej, laureatem premii Postępu Narodowego.
Dnia 22 kwietnia 2017 r. 

 

Źródło: Gintaras Karosas

EUROPOS PARKAS
Lithuania