Po japońskim ataku na Pearl Harbor 18 kwietnia 1942 roku, 80 pilotów, w tym pułkownik Doolittle z USA, wyleciało 16 zmodyfikowanymi bombowcami B-25 "Mitchell", by zaatakować Japonię. Ze względu na problemy takie jak niewystarczające paliwo w drodze powrotnej, piloci porzucili swoje samoloty, by skoczyć nad Chinami, gdzie chińska armia i cywile odważnie ich ratowali. W rezultacie armia japońska rozpoczęła bitwę o Zhejiang i Jiangxi, zabijając 250 000 chińskich cywilów.
Od lat 90. XX wieku żyjący piloci z "Stowarzyszenia Doolittle Raiders" oraz potomkowie pilotów z "Dzieci Doolittle Raiders" wielokrotnie wracali do Chin, aby szukać ratowników.
Rankiem 17 kwietnia, Susan Ozuk, córka nawigatora samolotu nr 3, Ozuka, ponownie przybyła do głębi gór w dzielnicy Zhangcun, mieście Jiangshan, Quzhou, i odwiedziła błotną izbę zlokalizowaną przy „Xiaonankengkou Nr 3”. Osiemdziesiąt dwa lata temu rodzina wieśniaka Liao Shiyuana opiekowała się jej ojcem tutaj. W 2018 roku przekazała 15 000 dolarów na odnowienie starego domu.
Od 2016 roku Stowarzyszenie Dzieci Doolittle Raiders ustanowiło stypendia w II Liceum Ogólnokształcącym w Quzhou i wielokrotnie organizowało konkursy eseistyczne w języku angielskim dotyczące „Rajdu Doolittle'a”, siewczo w sercach młodych uczniów nasion miłości do pokoju. Na terenie szkoły, drzewo przyjaźni, wspólnie posadzone przez chińskich i amerykańskich przyjaciół we wrześniu 2015 roku, rośnie bujnie i żywiołowo, a obok niego kamienne tablice są wyryte słowami - „Kontynuując Rajd Doolittle'a, pamiątka po legendzie i nowa strona w przyjaźni chińsko-amerykańskiej”.
Źródło: pap.pl